Złamać rozkaz, ocalić życie. Dramatyczna szarża płk. Krzysztofa Koryckiego pod Korsuniem
2024-02-24
Jakub Jędrzejski
Pod koniec maja 1648 r. pod Korsuniem doszło do bitwy między armią koronną dowodzoną przez hetmanów Mikołaja Potockiego i Marcina Kalinowskiego a wojskami kozacko-tatarskimi pod wodzą Bohdana Chmielnickiego i Tuhaj-beja. Starcie rychło zamieniło się w pogrom i rzeź nieudolnie dowodzonych wojsk koronnych. Wówczas jednak niebywałą odwagą i... niesubordynacją wykazał się płk Krzysztof Korycki. Co takiego ten nieznany szerzej oficer zrobił pod Korsuniem?

Zacznijmy od króciutkiego rysu biograficznego naszego bohatera. Krzysztof Korycki był drobnym szlachcicem pieczętującym się herbem Prus. Urodził się w 1610 r. Przed wybuchem powstania Chmielnickiego Korycki najprawdopodobniej brał udział w wojnie ze Szwecją w latach 1626-1629, niektórzy historycy (J. Wimmer, M. Nagielski) przypisują mu służbę w gwardyjskim regimencie dragonii królewskiej Władysława IV Wazy, w 1639 r. na polecenie Stanisława Koniecpolskiego miał wozić do Stambułu listy, które odbierał najprawdopodobniej tajny agent wysłany tam przez hetmana. W latach 1640-1648 służył natomiast w prywatnych wojskach ks. Dominika Zasławskiego-Ostrogskiego jako oficer jazdy. I w tej roli zastał go wybuch kozackiego zrywu.

Po okopaniu się sił koronnych pod Korsuniem w nocy z 25 na 26 maja 1648 r. hetman wielki koronny Mikołaj Potocki podjął decyzję, aby armia opuściła obóz i wycofała się w bardziej bezpieczne miejsce. Odwrót miał się odbywać w szyku taborowym przez wąwóz zwany Krutą Bałką. Potocki nakazał także drastyczne ograniczenie liczby wozów oraz spieszenie jazdy. Sęk w tym, że jeden z żołnierzy zdradził i niespodzianie poinformował Chmielnickiego o zamiarach hetmana wielkiego kor. Kozacy niepostrzeżenie przedostali się do wąwozu, którym maszerować miała armia koronna i przygotowali tam liczne pułapki.

Marsz taboru polskiego rychło zamienił się w heroiczną walkę o życie otoczonych przez Tatarów i Kozaków żołnierzy koronnych. Aby oddać dramatyzm całej sytuacji, oddajmy głos jednemu z uczestników bitwy korsuńskiej:

„Na tył taboru wszystką potęgą nacierali Tatarowie; Kozacy z przodów i z boków, z przygotowanych szańców wielką szkodę czynili. Bronili się nasi w każdym kącie taboru mężnie, ale tak usidleni, wielkiej potędze nieprzyjacielskiej wydołać nie mogli".

I tutaj na scenę wkroczył Korycki. W momencie rozerwania taboru i zintensyfikowania walk pułkownik domagał się od Potockiego, by ten kazał wsiąść jeździe z powrotem na konie, aby ujść z pola bitwy. Potocki bezwzględnie zabronił jednak jakiejkolwiek rejterady z taboru. Korycki, który już wcześniej widział jak czeladź obozowa, zabrawszy konie swoich panów, uchodzi z niego, postanowił zebrać kilka chorągwi przy sobie. Oficer złamał hetmański rozkaz i na czele owych chorągwi uderzył na kozacki szaniec, przebijając się w kierunku Bohusławia. Co prawda Koryckiego dogonili Tatarzy, ale jego ludzie zostali tylko rozproszeni i uniknęli rzezi, którą wojska kozacko-tatarskie zgotowały obrońcom taboru. Sam hetman Potocki swoją upartość przypłacił niewolą.

A co z Koryckim? Niewątpliwie jako jeden z niewielu doświadczonych oficerów wyniósł całą głowę z korsuńskiego pogromu. Potem brał udział w dalszych walkach przeciwko Kozakom i innym wrogom Rzplitej. Pułkownik zmarł w 1677 r., dożywszy, jak na tamte czasy, dość sędziwego wieku 67 lat.

Przykład Krzysztofa Koryckiego pokazuje, że czasem lepiej było złamać rozkaz wydany przez nieudolnego dowódcę i uratować przy tym życie swoich żołnierzy niż trwać przy nim, narażając podkomendnych na pewną śmierć.

Bibliografia:

Nagielski M., Kampania korsuńska 1648 r. hetmana w. kor. Mikołaja Potockiego, [w:] PRACE NAUKOWE Akademii im. Jana Długosza w Częstochowie, Zeszyty Historyczne, 2017, t. XVI, s. 37–56.

Relacje wojenne z pierwszych lat walk polsko-kozackich powstania Bohdana Chmielnickiego okresu „Ogniem i Mieczem" (1648-1651), oprac. M. Nagielski, Warszawa 1999.

M. Wagner, Słownik biograficzny oficerów polskich drugiej połowy XVII wieku, Oświęcim 2014.

Na grafice kadr z filmu "Ogniem i Mieczem"