Mój ci on!

Fordowska realizacja sienkiewiczowskich Krzyżaków bardzo wpłynęła na naszą świadomość. W pamięci zapadła nam m.in. scena uratowania Zbyszka przed wyrokiem przez Danusię.

Wiele wskazuje na to, że do podobnych incydentów dochodziło także i w późniejszych epokach, w których rycerskość pozostała właściwie tylko ideałem.

Rozwiązanie takie utrzymywała np. społeczność kozaków na Ukrainie. Skazany na śmierć mołojec mógł być od niej wybawiony przez deklarację jakiejkolwiek dziewczyny, że zgodzi się go poślubić.

Kozacy jednak nie byliby kozakami, gdyby nie zakpili i z tego zwyczaju. Na Zaporożu krążyła anegdota, jakoby jeden z traconych właśnie mołojców, ujrzawszy oszpecone ospą lico niewiasty, która nadbiegła w celu zatrzymania egzekucji, miał zakrzyknąć:

Jak ma mnie prowadzić do ślubu taka dziobata, to wolę wisieć!

Jest to jednoznaczy dowód na to, że dla kozaków istniały wartości ważniejsze niż życie.

Za: Serczyk W.A., Na dalekiej Ukrainie. Dzieje kozaczyzny do 1648 roku, Kraków 1984.