Urząd hetmański kształtował się w Polsce i na Litwie na przełomie XV i XVI w. Wiązało się to uzawodowieniem wojska w obu państwach. Już od czasów wojny trzynastoletniej z lat 1453–1466 w Polsce sukcesywnie malała rola pospolitego ruszenia jako głównej siły wojskowej państwa. Po porażce pod Chojnicami, którą Polakom zadali Krzyżacy, Jagiellonowie zaczęli stawiać na wojska zaciężne oraz najemne. W okresie wojny trzynastoletniej głównodowodzącym tychże wojsk był Piotr Dunin i to w nim niektórzy historycy upatrują człowieka, który niejako stał się ojcem urzędu hetmańskiego.
Do dziś ciężko jednoznacznie ustalić, kiedy dokładnie w Polsce pojawił się on w zinstytucjonalizowanej formie. Według Zdzisława Spieralskiego pierwszym hetmanem polnym koronnym był Stanisław z Chodcza, który dowodził obroną potoczną, tj, wojskiem zawodowym od 1492 do 1499 r. W 1503 r. nastąpiło rozdzielenie urzędu hetmana polnego od hetmana wielkiego koronnego. Ten drugi stał się ważniejszy. Pierwszym hetmanem wielkim koronnym został Mikołaj Kamieniecki. Warto również wspomnieć, że równolegle do obu stanowisk istniał także urząd hetmana nadwornego. Dowodził on wojskami nadwornymi, które w całości finansował król. Funkcja ta przetrwała do czasów Stefana Batorego.
Do 1581 r. zarówno hetmani wielcy, jak i polni powoływani byli przez króla przy okazji konkretnych kampanii wojennych. Oczywiście zdarzało się, że dzierżyli swój tytuł przez kilka kampanii z rzędu (np. Jan Amor Tarnowski). Co do zasady, urząd ten nie był jednak dożywotni. Wszystko zmieniło się w czasach wojen moskiewskich za Batorego. W 1581 r. król oddał dożywotnio buławę wielką koronną Janowi Zamoyskiemu. Stefan I oddał mu nie tylko władzę nad wojskami kwarcianami (które powstały w miejsce obrony potocznej w 1563 r.), ale także —nadwornymi. Wiązało się to oczywiście z naturalnym zaniknięciem urzędu hetmana nadwornego.
Od 1581 r. możemy zatem mówić o dożywotności urzędu hetmańskiego w Rzeczpospolitej. Zamoyski z Batorym stworzyli bowiem precedens, który przetrwał do końca istnienia państwa polsko-litewskiego. Raz danej władzy Zamoyski nie oddał. W czasach Zygmunta III bardzo często rozdmuchiwał rzekome zagrożenie tatarskie i tureckie tylko po to, aby monarcha nie odebrał mu buławy i władzy nad armią.
Bierność szlachty oraz umiejętne intrygi Zamoyskiego spowodowały, że kolejni królowie musieli oddawać hetmanom buławy dożywotnio. Często czynili to jednak niechętnie Hetman w Rzplitej dysponował wielką władzą, niekiedy większą od królewskiej. Przyznał to chociażby August II Mocny, stwierdzając, że gdyby o tym wiedział to, kandydował by do otrzymania buławy, a nie do objęcia tronu.
Jedną z praktyk ograniczania władzy hetmańskiej było wstrzymanie nominacji po śmierci poprzedniego dowódcy. Taką taktykę przyjął chociażby Zygmunt III, który po odejściu Zamoyskiego w 1605 r. przez 13 lat zwlekał z nadaniem buławy wielkiej koronnej. Tak samo czynił również Jan II Kazimierz, który po śmierci Mikołaja Potockiego i Janusza Kiszki zachował obie buławy wielkie dla siebie.
W tym momencie należy przejść do meritum. Dożywotniość urzędu hetmańskiego sprawiała, że buława wielka i polna trafiała do ludzi, często w podeszłym wieku, których nie można było odwołać ze stanowiska. Hetmani po 60-tce czy nawet po 70-tce na dzisiejsze standardy byliby już seniorami, a w epoce nowożytnej — po prostu starcami. Ich zaawansowany wiek pociągał za sobą poważne problemy zdrowotne, upartość i trudności we współpracy.
Najbardziej jaskrawym przykładem jest tutaj Stanisław Żółkiewski. Miał on bardzo bogatą karierę wojskową — walczył pod Byczyną, tłumił powstanie kozackie Łobody i Nalewajki, bił się z Michałem Walecznym w Mołdawii, zaliczył kampanię inflancką przeciwko Szwedom, bronił Ukrainy przed Tatarami, aż wreszcie wsławił się wspaniałym zwycięstwem pod Kłuszynem. Buławę polną koronną Żółkiewski otrzymał w 1588 r. w wieku 41 lat. Jego ostatnia zwycięska kampania, tj. kampania kłuszyńska, miała miejsce w momencie, gdy Żółkiewski był już po 60-tce. Po wielkim zwycięstwie nad armią moskiewską i wspierającą ją armią szwedzkich najemników hetman coraz bardziej zapadał na zdrowiu. Dodatkowo Zygmunt III Waza z nadaniem Żółkiewskiemu buławy wielkiej koronnej zwlekał do 1618 r. W efekcie hetman otrzymał ją, gdy miał już… 71 lat. Żółkiewski jako hetman wielki koronny niestety nie mógł już poszczycić się żadnymi sukcesami. Opozycjoniści na czele z książętami Zbaraskimi niebezpodstawnie zarzucali mu nieudolność w obronie Ukrainy przed Tatarami. Żółkiewskiego w jego obowiązkach coraz częściej wyręczał go młody i bardziej zdolny Stanisław Koniecpolski, który w 1618 r. dostał buławę polną czy słynny zagończyk i specjalista od walki z Tatarami — Stefan Chmielecki.
I tutaj niestety wychodzi słabość rozwiązania, jakim była dożywotniość urzędu hetmańskiego. Żółkiewskiego nie można było odwołać z urzędu (chyba że król pojawiłby się w obozie wojskowym, wówczas to on zostałby głównodowodzącym) ani sam hetman nie mógł z niego zrezygnować. Mimo że z racji wieku i zdrowia już nie nadawał się do wojaczki, Żółkiewski jako hetman wielki poprowadził wyprawę przeciwko Tatarom w 1618 r. Armia koronna stanęła wówczas pod Oryninem. Skłóceni z Żółkiewskim magnaci nie potrafili znaleźć z nim wspólnego języka. Sam hetman obraził się również na Tomasza Zamoyskiego i ostentacyjnie odmówił mu wysłania posiłków. W efekcie nieudolnych działań Żółkiewskiego Tatarzy niemal nie nękani przeszli pod nosem żołnierzy koronnych i splądrowali Podole.
Rok później pod Cecorą Żółkiewski co prawda znalazł w sobie resztki wigoru, ale jego wiek i coraz słabsze zdrowie znowu dały o sobie znać. Hetman od początku kampanii zachowywał się bardzo kunktatorsko. Wbrew radom króla i hospodara mołdawskiego Kaspra Grazzianiego nie uderzył na wojska tatarskie przed ich połączeniem z korpusem tureckim i nie potrafił zbudować autorytetu wśród żołnierzy. Błędy popełnione przez hetmana podczas bitwy cecorskiej skutkowały odwrotem wojsk koronnych w granice Rzeczpospolitej. Odwrót ten zamienił się w bezładną ucieczkę, a następnie pogrom, w którego wyniku życie stracił sam Żółkiewski.
Kolejnym przykładem hetmana, który otrzymał buławę w podeszłym wieku był Stanisław Rewera Potocki. Dowódca doświadczony, biorący udział w wojnach szwedzkich, moskiewskich i kozackich. Pod Zborowem w 1649 r. uratować miał samego króla Jana II Kazimierza. Buławę polną koronną Potocki dostał dopiero w 1652 r. w wieku 63 lat. W 1654 r. ostatni Waza na polskim tronie zdecydował się oddać mu buławę wielką. Król, jak wcześniej wspomniałem, był wówczas pod presją szlachty, która wymusiła na nim rozdanie wakansów hetmańskich. Jan II Kazimierz liczył, że stary Potocki szybko umrze, a buława wielka znowu wróci do jego dyspozycji. Jakże pomylił się w swoich kalkulacjach. Potocki żył jeszcze ponad dekadę — do 1667 r. Zmarł zaledwie rok przed abdykacją Wazy.
Jako hetman wielki Stanisław Rewera Potocki dowodził podczas Potopu szwedzkiego i wojny polsko-moskiewskiej z lat 1654–1667. W I fazie wojny z Moskwą Potocki prowadził do boju armię koronną wspieraną przez Tatarów w bitwie pod Ochmatowem (30 stycznia–2 lutego 1655 r.). Wcześniej armia koronna miała za zadanie odbicie zamków i miast zajętych przez Kozaków na Brasławszczyźnie. Potocki okazał się osobą upartą oraz bardzo konserwatywną. Konsekwentnie obstawał przy wykorzystywaniu na polu walki jazdy, zaniedbując zmobilizowanie odpowiedniej liczby piechoty i artylerii. Mimo że kawaleria w działaniach oblężniczych była często bezużyteczna.
W czasie Potopu szwedzkiego Potocki został rozbity przez Kozaków i Moskali w bitwie pod Gródkiem Jagiellońskim. Na krótki czas przeszedł pod protekcję Karola IX Gustawa wraz ze swym zastępcą hetmanem polnym Stanisławem Lanckorońskim. Już pod koniec 1655 r. zerwali jednak oni ze Szwedami i podpisali akt konfederacji tyszowieckiej.
W dalszych działaniach wojennych Potocki nie odgrywał już pierwszoplanowej roli. Król bardziej ufał młodszemu Jerzemu Sebastianowi Lubomirskiemu i Stefanowi Czarnieckiemu. To właśnie na ich barki spadł główny ciężar walki ze Szwedami. W 1660 r. Potocki wziął udział w kampanii cudnowskiej przeciw wojskom moskiewskim i kozackim. Miał wówczas 71 lat, a głównodowodzącym armii koronnej został de facto Lubomirski. Hetman przed śmiercią zaliczył jeszcze klęskę pod Częstochową w czasie rokoszu Lubomirskiego. W chwili śmierci miał 78 lat.
Wspomniany wyżej Stanisław Lanckoroński również nie należał do najmłodszych. Buławę polną koronną otrzymał w wieku lat 64. Po kampanii przeciw Moskwie z przełomu 1654 i 1655 r. przeszedł podobno załamanie nerwowe i miał rozmawiać z duchami. Podczas Potopu szwedzkiego przegrał bitwę pod Wojniczem i poddał się Karolowi Gustawowi. Podobnie jak Stanisław Rewera Potocki Lanckoroński po powrocie na stronę Rzplitej nie odgrywał w dalszej wojnie ze Szwedami większej roli. Zmarł w 1657 r. w wieku 67 lat.
Ciekawym przykładem jest również hetman wielki koronny Mikołaj Potocki. Nie był on aż tak leciwy, ale w pewnym momencie mocno zapadł na zdrowiu. W 1648 r. w wyniku porażki pod Korsuniem dostał się do tatarskiej niewoli, w której spędził dwa lata. Kiedy z niej wrócił, podobno wyglądał i funkcjonował, jakby postarzał się o kilkanaście lat. W dodatku zaczął bardzo chorować. Potocki nie mógł również przeżyć śmierci syna, który zginął w bitwie nad Żółtymi Wodami. W 1651 r. hetman wziął jednak udział w walkach pod Beresteczkiem. W trzecim dniu bitwy ponownie się rozchorował, a jego obowiązki przejął Lanckoroński. Następnie podczas bitwy pod Białą Cerkwią zmęczony i podłamany Potocki nie wykorzystał okazji do zgniecenia buntu Chmielnickiego i podpisał z Kozakami pokój. Nie ukrywał zresztą, że przybył pod Białą Cerkiew nie po to, aby się bić, a po to, by paktować. Zmarł dwa miesiące po bitwie, tj, 20 listopada 1651 r. Teraz wyobraźmy sobie sytuację, w której urząd hetmana nie jest dożywotni. Wówczas król mógłby w miejsce zmęczonego i załamanego Potockiego mianować innego, bardziej nadającego się do swojej roli hetmana wielkiego. A tak — armią Rzplitej dowodził człowiek, który z racji swego stanu zdrowia i psychiki nie powinien już nigdy znaleźć się na polu walki.
Kolejnym przykładem starego i niedołężnego hetmana był Janusz Kiszka. Urząd objął w 1646 r. w wieku 60 lat. Kiedy wybuchło powstanie Chmielnickiego, Kiszka nie wziął udziału w ani jednej kampanii przeciwko Kozakom, ponieważ zawsze wymawiał się słabym zdrowiem. Organizację armii litewskiej i walkę z nieprzyjaciółmi wziął na swoje barki młodszy Janusz Radziwiłł. Książę miał duże szczęście, że Kiszka był wiecznie chory i nie interesował się sprawami armii. Gdyby jednak ten drugi pojawił się w obozie, Radziwiłł musiałby podporządkować się jego dowództwu, co zapewne negatywnie wpłynęłoby na działania wojsk litewskich. Kiszka zmarł w 1654 r. w wieku 68 lat.
W historii Rzplitej buławę hetmańską bardzo często dostawali karierowicze, a nominacje hetmańskie podyktowane były czysto politycznie.
W taki sposób buławę wielką litewską w 1625 r. dostał kanclerz wielki litewski Lew Sapieha. Zygmunt III Waza zdecydował się na tę nominację tylko ze względu na swój konflikt z hetmanem polnym Krzysztofem II Radziwiłłem. Król nie zważał na to, że ten ostatni od dłuższego czasu prowadził skuteczne działania przeciwko Szwedom. Wolał oddać buławę urodzonemu dyplomacie, który nie nadawał się do dowodzenia armią. Tą nominacją Zygmunt III poważnie osłabił zdolności armii litewskiej. Radziwiłł buławę wielką dostał dopiero, gdy Sapieha zmarł w 1633 r., a na tronie zasiadł syn Zygmunta III — Władysław IV Waza. Warto również dodać, że w chwili nominacji Sapieha miał 68 lat.
Również syn Krzysztofa II — Janusz Radziwiłł otrzymał buławę polną w 1646 r. ze względu na nazwisko i poparcie udzielone królewskim planom wojny tureckiej. Książę Janusz okazał się jednak wodzem wyśmienitym.
Przykładem nietrafionej nominacji był także Marcin Kalinowski. Buławę polną koronną otrzymał on w 1646 r. dzięki wstawiennictwu teścia swojego syna, kanclerza Jerzego Ossolińskiego. Kalinowski nie był wodzem wybitnym, a już na pewno nigdy nie powinien otrzymać tak wysokiego stanowiska. W dodatku cierpiał na poważną wadę wzroku, co znacznie utrudniało mu dowodzenie na polu walki.
Podsumowując, dla „hetmanów-seniorów” kolejne wyprawy wojenne musiały być wielkim obciążeniem i wyzywaniem. Niewygody życia obozowego, głód, choroby i wszechobecna śmierć na pewno negatywnie odbijały się na starszych i steranych poprzednimi kampaniami organizmach oraz psychice dowódców.
Oczywiście hetman zawsze mógł się wymówić i ze względów zdrowotnych nie stawić się w obozie, jednak większość z nich nawet w bardzo podeszłym wieku wolała brać osobisty udział w działaniach wojennych. Osoby starsze mają już jednak swoje ograniczenia i przyzwyczajenia. Tacy byli też ludzie w epoce nowożytnej. „Hetmanów-seniorów” trudno było przekonać do zmiany zdania i unowocześnienia sposobu dowodzenia. Niestety często kosztowało to życie setek żołnierzy i skutkowało przegranymi bitwami.
Również i hetmanom nominowanym z nadania czysto politycznego często brakowało odpowiednich kompetencji i umiejętności, co z powodu braku możliwości odwołania skazywało wojska Rzeczyposolitej na wieloletnie okresy stagnacji.
Dożywotniość urzędu hetmańskiego była niestety jednym z gorszych rozwiązań ustrojowych w Rzeczypospolitej i prowadziła do licznych patologii. W pewnym stopniu wynikały one też z wojen prowadzonych na terenie kraju. W ten sposób kompetencje hetmana rozszerzyły się o dysponowanie hiberną,czyli decydowanie, gdzie wojska udadzą się na leża zimowe. Bywało to niestety wykorzystywane do nękania przeciwników politycznych. Sejm niemy w 1717 r. ograniczył nieco władzę hetmańską, czego skutkiem była solidarna opozycja hetmanów wobec króla w kolejnych latach. Można zastanowić się co na dobrą sprawę mogłoby skłaniać hetmanów do lojalności wobec króla, skoro ten urząd zyskał tak duże znaczenie. Ponadto, prowadzona agitacja polityczna mogła kreować hetmana na pierwszego obrońcę wolności, i to pomimo, że nie był on związany przysięgą z tytułu pełnienia tego urzędu (choć hetmani byli też najczęściej wojewodami i kasztelanami i jako tacy musieli składać przysięgę na wierność królowi i Rzeczypospolitej).
Nadawanie buławy na czas poszczególnych kampanii mogło zapobiec nie tylko konieczności opierania się na zniedołężniałych wodzach, ale i w ogóle zachęcić hetmanów do zachowywania większej lojalności wobec monarchy po to aby zagwarantować sobie nominację na kolejną wyprawę. W ten sposób trudniej byłoby też dopuścić do sytuacji gdy wojsko zostaje opanowane przez klientów jednego rodu, jak stało się w drugiej połowie XVII w. z armią litewską. Najpierw pod wodzą Michała Kazimierza Paca, a potem Kazimierza Jana Sapiehy, trzymających w swoich rękach buławę wielką przez odpowiednio 15 i 20 lat.
Wydaje się, że rozwiązanie sprzed czasów Batorego było bardziej optymalne jeszcze pod innym kątem. Nominacja hetmana na okres jednej kampanii pozwalałaby monarsze mianować bardziej kompetentne osoby niż te, które dzierżyły buławę już dożywotnio. Być może Rzplita lepiej poradziłaby sobie wówczas w okresie 1648–1655, kiedy to nastąpiło apogeum kryzysu staropolskiej sztuki wojennej? Tego jedynie możemy się domyślać. Niemniej jednak wielu było hetmanów w historii państwa polsko-litewskiego, którzy nie nadawali się do roli, jaką pełnili.