Najpowszechniejszymi napojami były Zaporożu wszelkiego rodzaje trunki zawierające alkohol, od prostej gorzałki poczynając, a na piwie i miodzie skończywszy. Upijano się nimi przy każdej okazji do nieprzytomności. Pisali o tym zgodnie wszyscy współcześni. Pito z powodu udanego powrotu z wyprawy do domu, z powodu odbywających się wyborów starszyzny; w wódce topiono smutki i radości. Większość Kozaków wywodziła się przecież z chłopów, dla których alkohol stawał się jedyną pociechą w ich codziennym trudzie.
(...) Najczęstsze było jednak upijanie się do nieprzytomości. Była to rozrywka równie powszechna jak i tania, boć trunki nie były nadzwyczajne. Zadowalano się byle czym, byle osiągnąć pożądany skutek. (...) Nic więc dziwnego, że największe pijaństwo panowało na Siczy po szczęśliwym powrocie z wojny. Hulanki trwały przez kilka i więcej dni pod rząd. Za wzbogaconymi podczas wypawy i rozrzutnymi mołojcami ciągnęły tłumy podochoconej biedoty, muzykanci i pieśniarz, Wódka, piwo, miód, wino i różnego rodzaju nalewki wynoszono w wiadrach i kotłach na ulicę, każdy mógł czerpać z nich do woli. Co więcej, zaproszony do wspólnej biesiady nie mógł się od niej wymówić, uważano to bowiem za śmiertelną obrazę dla gospodarza.
Za: W. Serczyk, Na dalekiej Ukrainie