Po zakończeniu wojny polsko-osmańskiej 1633-1634, przed Rzeczpospolitą ponownie stanął problem zahamowania wypraw kozackich na Morze Czarne. Prym w tym temacie wiódł naturalnie hetman Stanisław Koniecpolski, który już wcześniej dzielił się z Władysławem IV opinią, że kozackie "chadzki" i działania moskiewskiej dyplomacji to dwie główne przyczyny ostatniego konfliktu z Wysoką Portą. Osmańskie skargi na działania Zaporożców nie były wszakże niczym nowym i polsko-litewska dyplomacja potrafiła na nie replikować. Na przykład w 1634 r. książę kanclerz Albrycht S. Radziwiłł w odpowiedzi na zarzuty osmańskiego posła, Sehina agi rzekł:
"Wy jesteście ojcami i sprawcami Kozaków, bo nie karząc Tatarów wyniszczających miasta i wsie Rzeczypospolitej przyczyniacie się do powiększenia liczby Kozaków; chłopi bowiem utraciwszy dobytek i konie, po spaleniu domów i stodół, muszą prowadzić życie kozackie; jeśli więc pozwalacie Tatarom na częstsze, łupieżcze, a nie karane wyprawy z chciwości, to tym sposobem przysparzacie Kozaków i powiększacie ich swawolę".
Nie ulega jednak wątpliwości, że w sytuacji dużego napięcia same słowa nie wystarczają, a jak wskazywał Koniecpolski, w interesie Rzeczpospolitej jest niezaognianie wzajemnych relacji. Sytuacja dojrzała więc do tego, aby pierwszy sejm w 1635 r. podjął pewne środki w celu opanowania żywiołu kozackiego.
Przyjęto wtedy konstytucję „Pohamowanie inkursyi morskich, od woyska Zaporowskiego”, wskazując zresztą wprost cel tego prawa – likwidację możliwości zerwania przez Kozaków pokoju z Osmanami. Starostowie i urzędnicy miejscy mieli nie dopuszczać do przygotowywania czółen, żywności i materiałów wojennych na wyprawy, a także do wstępowania młodych mieszczan w szeregi kozackie. W razie nieprzestrzegania tej normy urzędnikom miejskim groziła kara śmierci wyrokiem sądu zadwornego. Za działanie przeciw pokojowi miała na Kozaków spaść surowa sankcja – cofnięcie wszystkich dotychczas otrzymanych przywilejów i wolności. Szlachcicom, którzy wspieraliby Kozaków w ich wyprawach albo dzielili się łupem, groził – wytaczany przez instygatora królewskiego – proces przed sądem sejmowym. Winny byłby karany jak za zdradę, zgodnie z przepisami konstytucji De crimine laesae Maiestatis Regiae, et perduellionis z roku 1588. Wysokość rejestru ustalono na 7 tys., wpis do rejestru miał odbyć się w obliczu komisarzy. Miejscem wypłaty żołdu uczyniono Kaniów zamiast Kijowa. Każdy rejestrowy nieposłuszny władzom (hetmanowi, jego namiestnikom, starszyźnie) lub organizujący czerniecką radę (tzn. zwoływaną oddolnie) miał być wykreślany z rejestru i karany śmiercią. Postanowiono o budowie zamku (fortu) nad brzegiem Dniepru, przeznaczając na ten cel 100 tys. złotych.
Ten sam sejm w konstytucji „Obrona y bespieczeństwo Ukrainy” stwierdzał, że wojsko zaporoskie rejestrowe ma należeć do wojska ukrainnego (obok kwarcianych, wybrańców małopolskich, żołnierzy z ordynacji ostrogskiej), a w konstytucji „O starostwach ukrainnych” nakazał starostom opatrzeć zamki i stale w nich rezydować, a także zakazywał nadawania starostw ukrainnych żonom starostów tytułem dożywocia czyli swego rodzaju zabezpieczeniu finansowemu dla wdów.
Fort został zbudowany w błyskawicznym tempie. Zdaniem Władysława Czaplińskiego zabrano się do tego z niebywałą energią i pośpiechem. Istotnie, już w sierpniu tego samego roku górował na wysokości pierwszego dnieprowego porohu – „kudackiego” i od niego został nazwany. Jak wiadomo Kudak został wkrótce zdobyty i zniszczony przez Kozaków pod wodzą Iwana Sulimy. Buntownicy zostali jednak szybko ujęci i ukarani, a lojalni Zaporożcy zwrócili się do króla z uniżoną supliką. Władysław IV w odpowiedzi nie omieszkał im wspomnieć, że jemu i Rzeczpospolitej zależy na nieprzeprowadzaniu przez Kozaków najazdów na ziemie osmańskie, gdyż z powodu jednego małego wtargnięcia może dojść do wielkiej wojny. Stąd obowiązuje ich zakaz wypraw bez zgody króla.
Władysław IV doceniał wagę Kudaku o czym świadczą jego słowa: „uważamy bowiem, co i bezpieczeństwu państw naszych od pogan, co i dostojeństwu naszemu, i zatrzymaniu swejwolej kozackiej na tem miejscu należy”. Polecał także hetmanowi podjąć działania w celu odbudowy twierdzy i przesyłał mu potrzebne uniwersały. Również wśród szlachty można dostrzec oczekiwanie odbudowy fortu i opinie, iż jest to środek powstrzymujący kozacką swawolę. Takie poglądy odnajdziemy np. w instrukcjach sejmików: bełskiego, chełmskiego, czerskiego, krakowskiego, lubelskiego, łęczyckiego, oświęcimsko-zatorskiego, sandomierskiego, szadkowskiego, średzkiego, wiszeńskiego i wołyńskiego. W latach 1635-1647 sejmik wiszeński, będący najaktywniejszym w sprawach kozackich spośród wyżej wymienionych, wyrażał aż pięciokrotnie przekonanie, iż swawola kozacka grozi naruszeniem pokoju z Imperium Osmańskim, chociażby w 1641 r. spostrzegając, że wypłacanie żołdu i utrzymanie Kozaków w dyscyplinie zapobiega podejmowaniu przez nich wypraw.
Należy zastanowić się, czy Kudak spełnił swoje zadanie, a także czy zmienił się ton korespondencji hetmana z dostojnikami Wysokiej Porty. Osmańskie oczekiwanie pohamowania Kozaków oraz tłumaczenie, że Wysoka Porta czyni zadość swoim zobowiązaniom w zatrzymywaniu Tatarów pojawiało się regularnie w latach 1636-1638, a różni dostojnicy informowali, że w obliczu niepohamowania „swawoleństwa” Rzeczpospolita będzie musiała liczyć się z wojną. Jeden z paszów, Hussein, napisał za to w łagodnym tonie, że zdaje sobie sprawę z działalności hetmana na rzecz zatrzymania swawoli i wie, że wypłynięcie kilku czółen na Morze Czarne działo się bez poparcia Koniecpolskiego.
Ten z kolei pozwolił sobie po zbudowaniu Kudaku, obok kilku tradycyjnych odpowiedzi, w 1639 r. zagrozić Husseinowi paszy najazdami kozackimi, w razie gdyby na Rzeczpospolitą spadły inkursje tatarskie. Pouczył także w 1640 r. Wojciecha Miaskowskiego, udającego się z wielkim poselstwem do Wysokiej Porty, jak ma odnieść się do sprawy kozackiej. Poseł miał przekazać, że Kudak to wielki dowód, królewskiej woli aby utrzymać przyjaźń z padyszachem, skoro przeznacza tak wielkie wydatki na fortyfikacje i zatrzymanie swawoli kozackiej. Hetman oddalał zarzuty osmańskie, że fort zbudowano na ziemiach osmańskich i, że jest groźniejszy dla Tatarów niż Kozaków. Jeśli Osmanie chcieliby likwidacji Kudaku to mieli nie dziwić się, że po staremu będą spadać na nich najazdy kozackie, bo jest on tak potrzebny do utrzymania Kozaków w posłuszeństwie jak wędzidło do panowania jeźdźca nad koniem. Także utrzymywanie garnizonu na Zaporożu to korzyść dla Osmanów. Dzięki tym środkom liczba czółen wypływających na morze zmniejszyła się z kilkudziesięciu do ledwie kilku – tak wielka swawola nie mogła bowiem zniknąć zupełnie od razu – które czynią to z najwyższym trudem. Trzy lata później hetman ograniczył się do wspomnienia Mikołajowi Bieganowskiemu, jadącemu z kolejnym poselstwem, żeby Osmanie albo karali łotrów w Białogrodzie śmiercią, albo wydawali ich Rzeczypospolitej, bo przenikają na Zaporoże i odpowiadają za mnożenie swawoli.
O tym jak ważną rolę przydawano Kudakowi w powstrzymywaniu wypraw kozackich, świadczy instrukcja jaką hetman Koniecpolski wydał dla dowódcy jego garnizonu Jana Wojsława Żółtowskiego. Poza kwestiami czysto wojskowymi, w tym zadbaniu aby załoga pochodziła jedynie z „narodu polskiego lub niemieckiego”, tłumaczył:
"A ponieważ to najwiętsze motivum [motywacja] J.K.M. i Rzeczypospolitej założenia tego fortu jest, aby ekskursyjom [wyprawom] na morze i swejwoli kozackiej zabieżało się, przestrzegać tego, aby za porohy żywego człowieka nie puszczać krom [oprócz] tych, co za pułkami swemi według ordynacyjej Rzeczypospolitej z borosznem [prowiantem] chodzić będą, którzy jednak listy od pułkownika swego będą mieć powinni, aby się pod pretekstem ich nie zakrywała swawola. I tych których zwykli panowie różni obywatele dla ryb, dla zwierza w niż rzeczki posełać, tych wracać, na żadne listy nie dbając, gdyż z takowych zwykła się mnożyć swawola. Lip [czółen, wykonywanych z drewna lipowego], aby zniskąd na dół nie spuszczano, pilnie tego przestrzegać i bronić. A iż nie tylko wodą, ale i lądem zwykła się za porohy swawola przekradać, częste podjazdy na ten tam szlak czynić, ony łapać i surowie karać. A jeśliby się ich nie doszło, tylko się szlaki przejęły, pułkownikowi natenczas na Zaporożu będącemu zaraz o tym dawać znać, aby o nich opyt czynił i onych imał, który i na Ingule, Ingulcu powinien dla tej swejwoli pilne straże trzymać [chodzi o współpracę z pułkiem rejestrowych stacjonującym rotacyjnie na Zaporożu od 1638 r.]. W ostatku tak z komisarzem wojska zaporoskiego, jako i pułkownikami pilnie się i często znosić [porozumiewać], aby się woli J.K.M. i Rzeczypospolitej dosyć działo. Co się wszystko wierze, cnocie pana gubernatora imieniem J.K.M. i Rzeczypospolitej się puszcza".
Tak więc król, hetman i przynajmniej niektórzy senatorowie, byli silnie przekonani o ryzyku naruszenia pokoju z Portą z powodu najazdów kozackich. Poczucie to wynikało ze znajomości stanowiska zajmowanego przez osmańskich dostojników, a zapewne również z doświadczenia historycznego. Kudak został pomyślany jako sposób na zahamowanie inkursji kozackich, dając również przy okazji hetmanowi argument w korespondencji dyplomatycznej, że Rzeczpospolita wypełnia swoje zobowiązania. Takie stanowisko jest zrozumiałe, ponieważ zachowanie pokoju i przyjaźni z Wysoką Portą było tradycyjnym elementem polskiej polityki, już od czasów Zygmunta Starego. Chociażby oświęcona stosunkowi do Osmanów i Tatarów, konkluzja rady senatu z 29 lutego 1644 r. stanowiła o czynieniu zadość paktom przez pohamowanie „swawoleństwa".
Zatrzymanie lub zmniejszenie częstotliwości i skali wypraw kozackich nie gwarantowało oczywiście pokoju. Jakkolwiek dostojnicy osmańscy odróżniali Kozaków zaporoskich od dońskich, tak np. Kinan pasza sylistryjski potrafił raz wykrętnie stwierdzić: „Kozacy, tak wasi jako i moskiewscy są jedno, z sobą żyją skonfederowawszy się przeciwko nam”. Wydaje się, że przy odpowiedniej determinacji Wysoka Porta byłaby skłonna wszcząć wojnę i bez związku z Kozaczyzną, niemniej jednak, waga wypraw była na tyle duża, by dążyć do ich zahamowania, albowiem w sytuacji dużego napięcia, jak choćby w 1640 r., nawet drobny czynnik mógł przechylić szalę. Co więcej, rozciągnięcie skutecznej kontroli nad Kozakami, pozwalało rysować na horyzoncie możliwość przekształcenia ich z nieopanowanego żywiołu w narzędzie, którego użyciem można by grozić Osmanom w razie gdyby nie zatrzymywali Tatarów. Ciekawą propozycję złożyła w tym kontekście w 1647 r. szlachta zgromadzona na sejmiku łęczyckim – jakkolwiek potępiała plany ofensywne króla, w razie najazdu tatarskiego polecała przeprowadzenie przez Kozaków odwetowych ataków, a nawet utworzenie stałej floty pozostającej pod zwierzchnictwem gubernatora Kudaku lub komisarza kozackiego. Zdaniem Agnieszki Biedrzyckiej groźby hetmana Koniecpolskiego mogły przyczynić się do wydania przez padyszacha w 1646 r. decyzji o wysłaniu ordy przeciw Moskwie a nie Rzeczpospolitej.
Jak widać w sprawie Kozaczyzny, trudno ograniczać się do jedynie wewnątrzkrajowych aspektów, ale warto spojrzeć na nie w koniunkcji z uwarunkowaniami międzynarodowymi. Wtedy też łatwiej można zrozumieć jeden z powodów, dlaczego Rzeczpospolita nie chciała i nie mogła iść na dalekie ustępstwa wobec Kozaków. Stało to w sprzeczności z dążeniem do zachowania pokojowych relacji z Konstantynopolem. Jak pokazują rozwiązania przyjęte w 1635, ale też 1638 r., dla tego celu była gotowa wprowadzić nowe, dość kosztowne rozwiązania, które niestety nie okrzepły ze względu na wybuch powstania Chmielnickiego.
Bibliografia:
Korespondencja Stanisława Koniecpolskiego hetmana wielkiego koronnego 1632–1646, oprac. A. Biedrzycka, Kraków 2005.
Wielka legacja Wojciecha Miaskowskiego do Turcji w 1640 roku, oprac. A. Przyboś, Warszawa–Kraków 1985.
Radziwiłł A. S., Pamiętnik o dziejach w Polsce, t. 1-2, oprac. A. Przyboś, R. Żelewski, Warszawa 1980.
Volumina Legum, t. 2-3, wyd. J. Ohryzko, Petersburg 1859.
Władysława IV. Krola Polskiego W. Xiążęcia Lit. etc. Listy i inne pisma urzędowe, które do znakomitych w kraju mężów, z kancellaryi król. wychodziły; w których tak sprawy państwa publiczne jako i prywatne królewskie, są traktowane, oprac. A. Grabowski, Kraków 1845.
Biedrzycka A., Przed powstaniem Pawluka. Stosunki polsko-kozackie (grudzień 1635 lipiec 1637), Studia Historyczne R. XLII, 1999, nr 4 (167).
Biedrzycka A., Złoty pokój: Kozacy zaporoscy w służbie Rzeczypospolitej 1639-1647, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego, MCCXXXVIII, Prace historyczne z. 127, Kraków 2000.
Czapliński W., Władysław IV i jego czasy, Warszawa 1976.
Czołowski A., Kudak: przyczynki do założenia i upadku twierdzy, Lwów 1926.
Korytko A., Elita szlachecka wobec kozaczyzny w okresie „złotego pokoju" 1638-1648), Przegląd Wschodnioeuropejski XI/1, 2020.
Korytko A., Sejmy w 1635 roku wobec problemów na Ukrainie, Echa Przeszłości XVIII, 2017.
Nagielski M., Kozaczyzna czasów Władysława IV (1632-1648), Przegląd Wschodni, t. 1, 1991, z. 4, s. 791-816.
Włodarczyk J., Sejmiki łęczyckie, Łódź 1973.