Równo ze słońcem ukazały się wojska dwoje tureckie, jedno o 7000 abo 8000, które stanęło nam od wiatru, między wschodem a północą, po prawej ręce mogiły wielkiej, która stoi na górze nad polem czeczorskim; drugie tatarskie, co 25 000 abo 30 000, które stanęło na od północy, na górze, która jest Deli doliną.
Przed pół do południem poczęły się harce gęste i chorągwiami jęli się zaraz ścierać. Był raz spólny, acz bez znacznego zysku. Potem ku południowi jęli rozsypką się mięszać, gdzie aż do samej nocy znacznie nam P. Bóg pomagał. Wypieraliśmy nieprzyjaciela pod górę, prawie ze wszystkiego pola.
Raz o nieszpornej godzinie od Prutu zaszedszy, wsparli byli lisowski pułk przykro, który osobno z prawej ręki, przed okopem obozowym nad rzeką stał, ale jednak posiłkiem p. Dyfnowej [Denhoffowej - przyp. red.] i innych chorągwi poprawił się znacznie, a obóz swój tym czasem za szańce w obóz nasz wprowadził, bo znać było, że się nieprzyjaciel przypinał barzo do tego oboziku słomy pełnego gęstego i łacnego do zniesienia.
Wieczorem dostaliśmy języka, który twierdził, że wojska pogańskiego jest sto tysięcy. Ale iż nam się nie zdała rzecz podobna, aby był miał nieprzyjaciel tak przeciwne sobie szczęście wytrwać, mogąc je większymi i posiłkami ratować, gdyby je miał, wiaryśmy temu językowi dać nie chcieli, ale rozumiejąc te 30 000 albo 40 000 być wszytkę nieprzyjacielską potęgę.
Szczęściem dzisiejszym nieco uwiedzeni, wszyscychmy, sobie nazajutrz walnej bitwy życzyli i Ich M. PP. Hetmanów o nią prosili. W czym Ich M. będąc mało co różnego mniemania (a co więtsza i w każdym wojsku hetmanom najmilsza wróżka), widząc ochotne i chciwe wszystko wojsko, dysponowali sobie i ruminowali [planowali] szyk wojska i rząd jutrzejszy.
W tej potrzebie na placu, jako się potem, gdy nieprzyjaciel odstąpił od nas, widziało, legło naszych do 300 abo 350, poimanych przy tym prawym taborku niemało. Pogan, jako sami zeznali, legło 3 500, postrzelanych siła. Noc prawie sama nas rozdzieliła z pogany, którzy rozumiejąc zrazu o wielkiej swej zdobyczy w onych kolasach i skarbnych wozach, a nie znalzaszy w nich jedno gnój, uczynili sobie z nich sobótkę dla trupów swoich. A my też rachując się i żałując tak zagonionych jako i rannych, tak i zguby dział, całą noc przetrwali dziękując P. Bogu, że nam dał z to siły tak potężnemu nieprzyjacielowi stos [natarcie - przyp. red.] wytrwać.