W 1609 r. armia Rzplitej pod wodzą samego króla Zygmunta III Wazy oblegała Smoleńsk. Od początku 1610 r. polscy dygnitarze prowadzili również negocjacje z częścią moskiewskich bojarów, aby osadzić na moskiewskim tronie królewicza Władysława Wazę. Latem tego samego roku Stanisław Żółkiewski zaczął oblegać Carowe Zajmiszcze, którego bronił Grigorij Wałujew. Po otrzymaniu wiadomości, że spod Możajska na odsiecz Smoleńskowi rusza armia Moskiewska pod wodzą Dymitra Szujskiego oraz armia najemników dowodzona przez Edwarda Horna i Jakuba de la Gardie, hetman postanowił wyjść im naprzeciw.
Żółkiewski postanowił wziąć ze sobą część sił spod Carowego Zajmiszcza i na ich czele zaskoczyć nieprzyjaciół. Marsz odbywał się w nocy, toteż kiedy wojska Rzplitej dotarły w okolice Kłuszyna zastały zaspanych i niczego nieświadomych przeciwników. Żółkiewski tak opisywał szyki obu wojsk
„Tymczasem, zaczem insze wojsko nasze nadeszło, pułk pana Zborowskiego, który szedł przodem, stanął w sprawie na prawem skrzydle. Nastąpił potem pułk pana Strusia, starosty chmielnickiego, który stanął na lewom skrzydle. Pułk pana Kazanowskiego i pana Ludwika Wajherów [Wejherów], nad którym był pan Samuel Dunikowski, stanął w pobocznych i posiłecznych hufiech prawego skrzydła; pułk pana hetmana, nad którym był książę Janusz Korecki, na lewej stronie także w pobocznych i posiłecznych hufiech stanął. W siekanych hufiech propteromnes casus [na wszelki wypadek] stały niektóre roty, jakoby w pośrodku i tam i sam pan hetman pilnował. Było też kozactwa levis armaturae [lekkiego uzbrojenia] ze czterysta. Pohrebiszczany je zwano, iż z Pohrebiszcz, majętności książąt Zbaraskich, było ich w tej kupie najwięcej; był starszym nad nimi pan Piaskowski. Tym pan hetman kazał stanąć przy chruście, jakoby na boku lewego skrzydła. Falkonety one dwa i z chorągwią pieszą pana hetmana jeszcze były nie przybyły.
Nieprzyjaciel też już był stanął w sprawie. Wojsko cudzoziemskie Szwedów, jako się liczyli i brali pieniądze na dziesięć tysięcy jezdnych i pieszych, ale w podobieństwie nad ośm tysięcy coś ich mogło być, ci wzięli prawą rękę; a moskiewskie wojsko lewą, którego jako sam powiadał kniaź Dymitr Szujski, było więcej niźli czterdzieści tysięcy jezdnych i pieszych. Płot był między nami długi, jako się wyżej wspomniało; dziury jednak były w onym płocie tak, iż nam, gdyśmy do nich do potkania szli, przyszło onemi dziurami wypadać. Na wielkiej nam przeszkodzie był płot, bo i Pontus przy onym płocie postawił piechotę, która naszych onemi dziurami wypadających i odwracających bardzo psowała. Trwała długo bitwa, bo nasi się i oni, zwłaszcza cudzoziemcy poprawowali”.
Większość jednostek, które wziął ze sobą Żółkiewski stanowiła husaria. Pod Kłuszynem szarżowała ona na pozycje nieprzyjacielskie aż kilkanaście razy. O ile jazda koronna dobrze poradziła sobie z żołnierzami moskiewskimi o tyle husarze mieli problem z armią najemników, która zakryta była płotem, o którym pisał Żółkiewski. Sytuację uratowała piechota i artyleria, które właśnie dotarły na pole bitwy. Hetman notował.
„Trwała długo bitwa, bo nasi się i oni, zwłaszcza cudzoziemcy poprawowali. Naszym, którzy na moskiewskie hufy przyszli, łacniejsza była sprawa, bo Moskwa nie trzymała razu, jęli uciekać, nasi gonić. W tem też one falkoneciki z trochą piechoty przyszli i bardzo potrzebie dogodzili. Bo do onych Nieców pieszych, którzy przy płocie stali, wygodzili puszkarze z działek, i piechota, choć ich trocha ale ochrostani i w wielu potrzebach bywali, skoczyli do nich, i upadło zaraz między Niemcy kilku z działek z rusznic-li postrzelanych; wystrzelili i Niemcy do nich i zabili pana hetmanowych dwóch, trzech-li. Ale wiedząc że ochotnie do nich idą, jęli Niemcy od płotu uciekać do lasu, który tam był niedaleko. Francuzowie i Anglikowie jezdni przecie z naszemi rotami w polu, coraz jedni drugich posilając, czynili; aż kiedy już nie stało onych Niemców pieszych, którzy przy płocie nam byli na przeszkodzie, skupiwszy się kilka rot naszych, uderzyli na oną jazdę cudzoziemską kopjami, kto jeszcze miał, pałaszami, koncerzami 147 oni też destituti praesidio ludzi moskiewskich i onej piechoty, nie mogli się oprzeć; jęli w swój obóz uciekać, ale i tam nasi na nich wjechali, bijąc, pędzili ich przez ich obóz własny; wtenczas Pontus i Horn pouciekali”.
Reszta cudzoziemskich najemników przeszła na stronę Rzplitej. Żółkiewski tak podsumował sukces swoich wojsk.
„Bitwa ta trafiła się na dzień 4 lipca, zginęło z cudzoziemców do tysiąc dwieście człeka. Moskwy najwięcej w pogoni po różnych miejscach. I w naszych też nie było bez szkody, zabity pan Lanckoroński, towarzyszów samych lepiej niżeli przez sto, oprócz pacholików, koni pocztowych; oprócz tych, co się wyleczyło, więcej niż czterysta zabitych”.
Po bitwie Żółkiewski dał czas na krótki odpoczynek swoim żołnierzom i wrócił pod Carowe Zajmieszcze. Wałujew nawet nie zauważył, że część wojsk hetmańskich odeszła spod twierdzy. Dopiero sztandary zdobyte pod Kłuszynem, które pokazał Żółkiewski uświadomiły moskiewskiemu dowódcy, co się stało.
Bitwa pod Kłuszynem prócz wymiaru stricte operacyjnego miała również bardzo duże znaczenie polityczne. Pod kątem militarnym rozbicie wojsk Szujskiego i Horna pozbawiły Smoleńsk odsieczy i pozwoliło prowadzić armii Rzplitej jego oblężenie. Smoleńsk padł ostatecznie 13 czerwca 1611 r. Jeśli chodzi o wymiar polityczny, to batalia kłuszyńska pozwoliła wprowadzić polsko-litewską załogę na Kreml i przygotować grunt pod przyjazd królewicza Władysława.
Bibliografia:
Żółkiewski S., Początek i progres wojny moskiewskiej, Lwów 1868