A przecież to pod Uścieczkiem, a nie pod Hodowem wojska Rzplitej osiągnęły znaczący sukces operacyjny. W tym tekście nie będę zajmował się dokładnym opisem starcia z października 1694 r. Bardziej skupię się na analizie porównawczej obu bitew i odpowiem na pytanie: dlaczego to Uścieczko zostało wyparte przez Hodów, a nie na odwrót.
Krótko przypomnijmy. 6 października 1694 r. wojska polsko-litewskie pod wodzą hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jana Jabłonowskiego oraz jego litewskiego odpowiednika Kazimierza Jana Sapiehy rozbiły nieopodal Uścieczka nad Dniestrem wojska tatarsko-tureckie, które chciały wprowadzić do Kamieńca Podolskiego konwój tzw. zachary. Hetmani dysponowali siłami ok. 2000-3000 żołnierzy, natomiast Tatarzy wspierani przez oddziały tureckie mieli ze sobą 8000-10 000 ludzi.
Wojska Rzplitej rozbiły siły nieprzyjaciół, kładąc na polu walki 2000 Turków i Tatarów, tracąc przy tym zaledwie... kilkunastu żołnierzy. Patrząc na dysproporcję sił, bitwę można uznać za prawdziwy pogrom. Wojska Rzplitej nie tylko rozbiły korpus tatarsko-turecki, ale również rozbiły cały konwój. Żołnierze koronni oraz litewscy zdobyli wówczas łupy o łącznej wartości 2 mln zł.
Czemu zatem tak błyskotliwe zwycięstwo ginie w mroku dziejów i zostało wyparte przez bitwę pod Hodowem?
Cofnijmy się do początku 1694 r. Dwór Jana III przygotowywał się wówczas do bardzo ważnego sejmu, na którym miano poruszyć temat dalszej wojny z Turcją. Niestety pozycja Sobieskiego nie była wówczas zbyt silna, a ostatnie sejmy były regularnie zrywane. Ponadto monarcha poparł bpa wileńskiego Konstantego Brzostowskiego w jego sporze z wszechwładną rodziną Sapiehów, z którymi na pieńku miał również Jan III. Konflikt na Litwie był wówczas sprawą, która mocno zaprzątała opinię publiczną.
W czerwcu 1694 r. miał miejsce najazd tatarski na ziemie ruskie. Najazd ten nie różnił się praktycznie niczym od poprzednich wypadów tatarskich w trakcie wojny z lat 1683-1699. Tatarzy tradycyjnie eskortowali transport zachary do Kamieńca, a kiedy już dostarczyli go do twierdzy, postanowili złupić pobliskie ziemie.
Hetman wielki koronny Stanisław Jan Jabłonowski dopiero zbierał rozrzucone po całej Rusi partie armii koronnej. Najbliższymi oddziałami, które mogły stawić czoła Tatarom, były te które stacjonowały w Okopach św. Trójcy. Ta naddniestrzańska twierdza została zbudowana po to, aby blokować Kamieniec i znosić czambuły tatarskie pojawiające się nad Dniestrem.
11 czerwca 1694 r. ok. 400 pancernych i husarzy z Okopów św. Trójcy pod wodzą Konstantego Zahorowskiego i Mikołaja Tyszkowskiego starło się z czambułami tatarskimi. Po początkowej potyczce w otwartym polu, żołnierze koronni widząc przeważające siły wroga, zamknęli się we wsi Hodów, gdzie przez kilka godzin odpierali ataki Tatarów. W końcu po kilku godzinach szturmów prowizorycznych umocnień Tatarzy odpuścili i odeszli od wsi.
I tutaj fakty zaczynają ustępować propagandzie. Potyczka pod Hodowem być może przeszłaby bez echa, gdyby nie fakt, że Jan III postanowił wykorzystać ją do celów politycznych. Dwór bardzo szybko uruchomił machinę propagandową, aby z Hodowa zrobić „polskie Termopile”. Po kraju zaczęły krążyć relacje, że 400 „okopowych elearów” powstrzymało 40 000 Tatarów, broniąc jednej podrzędnej wsi. Liczba 40 000 oczywiście nie miała żadnego pokrycia, patrząc na mechanikę najazdów i sztukę wojenną Tatarów. Liczba ordyńców szturmujących Hodów to maksymalnie 10 000 ludzi, co i tak jest liczbą imponującą, patrząc, że we wsi broniło się zaledwie kilkuset żołnierzy koronnych.
Sobieski, robiąc z Hodowa wielkie zwycięstwo, chciał poprawić swoją pozycję przed nadchodzącym sejmem. Dwór tym samym chciał pokazać opinii szlacheckiej, że należy kontynuować wojnę z Turcją do zwycięskiego końca. Hodów miał być tutaj symbolem. Janowi III zależało również na tym, aby odciągnąć uwagę opinii publicznej od kłopotliwego sporu Brzostowskiego i Sapiehów.
Wróćmy teraz do Uścieczka. 4 miesiące po potyczce pod Hodowem Tatarzy po raz kolejny wtargnęli w granice Rzplitej. W tym przypadku jednak armia polsko-litewska była już na to przygotowana, zaskoczyła wroga i wydała bitwę na swoich warunkach. Skutek? Pogrom Turków i Tatarów, odbicie konwoju zachary i przejęcie innych łupów. Jabłonowski i Sapieha pod Uścieczkiem osiągnęli zatem wszystkie cele, jakie sobie założyli.
Czy bitwa pod Hodowem powstrzymała Tatarów od dostarczenia do Kamieńca zachary? Nie. Czy w jej wyniku Tatarzy cofnęli się z Rusi? Nie, bo zaczęli szturmować Hodów już w momencie, gdy i tak wracali za Dniestr po spustoszeniu okolicy. Pod Uścieczkiem Tatarzy zostali natomiast pobici w momencie, gdy dopiero szli spod Cecory do Kamieńca.
Uścieczko ginie zatem w mroku dziejów z bardzo prostego powodu. Bitwa miała miejsce w momencie, gdy dwór rozesłał już uniwersały przedsejmowe, gdzie odpowiednio naświetlił zwycięstwo hodowskie. Jan III nie potrzebował zatem robić z bitwy pod Uścieczkiem kolejnego symbolu i mimo że było ono bardziej spektakularne niż Hodów, to przeszło bez większego echa.
Do dzisiaj bitwa pod Hodowem popularna jest wśród popularyzatorów. Niestety w tym przypadku zwyciężyła mitologia, a nie fakty. Bitwa pod Uścieczkiem jest natomiast zapomniana. W mojej ocenie niesłusznie. Było to jedno z większych zwycięstw nad Turkami i Tatarami w wojnie z lat 1693-1699 i na pewno warto o nim cyklicznie przypominać.
Bibliografia:
Hundert Z., Przekaz informacji na temat starcia pod Hodowem 11 czerwca 1694 r. Propaganda dworska Jana III?, RES HISTORICA 52, 2021
Wagner M., Stanisław Jan Jabłonowski, t. II, Zabrze-Tarnowskie Góry 2021.